Nowe normy emisji spalin Euro 7, nad którymi pracuje UE, spotykają się z coraz większą krytyką branży motoryzacyjnej. O wadach proponowanych rozwiązań kilkukrotnie mówił szef koncernu Stellantis. Teraz dołącz do niego Luca de Meo z Renault.
Norma Euro 7, która zgodnie z planem Komisji Europejskiej ma wejść w życie w okolicach 2025 roku, budzi spore kontrowersje. Niedawno swój sprzeciw wobec nowych regulacji otwarcie wyraziło kilka krajów członkowskich w tym: Włochy, Francja, Czechy, Rumunia, Portugalia, Słowacja, Bułgaria, Węgry i Polska. Zmianom sprzeciwia się także branża motoryzacyjna. Dlaczego?
Swoje stanowisko w sprawie zajął niedawno Luca de Meo, szef Renault i przewodniczący europejskiego stowarzyszenia producentów samochodów ACEA.
W niedawnym przemówieniu de Meo wyjaśnił, że nowe regulacje są tylko przeszkodą na drodze do osiągnięcia głównego celu w postaci elektryfikacji. Kolejne usprawnienia dla silników spalinowych na kilka lat przed wprowadzeniem zakazu ich sprzedaży nie mają jego zdaniem sensu.
„Chcą wprowadzenia nowych rozporządzeń, które odwróciłyby naszą uwagę od misji przekształcenia branży. To wymagałoby od nas wydania dużych pieniędzy na rzeczy, które nie mają przyszłości. W związku z tym chciałbym, by Unia Europejska zrewidowała swoje zamiary.”
Luca de Meo, z pochodzenia Włoch podkreślił, że jest wdzięczny swojemu krajowi za zajęcie jednoznacznego stanowiska w tej sprawie. „Włochy wyraziły się bardzo wyraźnie, za co jestem im wdzięczny” – czytamy na łamach „Automotive News Europe”.
Warto wspomnieć, że poglądy de Meo na temat normy Euro 7 są zbieżne z tezami wygłaszanymi przez Carlosa Tavaresa zarządzającego koncernem Stellantis, który już w lutym 2023 roku twierdził, że Euro 7 nie ma sensu, podając te same powody.
Źródło: autokult.pl