Turcy sprzedają już swoją Izerę

Fot.Togg

Od dziś (16 marca 2023 r.) Turcy mogą zamawiać Togg T10X, elektryczne auto rodzimej marki. W najtańszej wersji za ten pojazd trzeba zapłacić równowartość 48,5 tys. dol. Zasięg w zależności od pojemności akumulatora wynosi ponad 300 i 500 km. Kilka dni temu władze państwowe przygotowały grunt pod turecką elektryczną markę, nakładając 40% cła na tanie elektryki z Chin, co było odpowiedzią na plany ekspansji elektrycznego giganta BYD.

„Turecka Izera” to ciekawe studium przypadku dla spółki ElectroMobilty Poland. Polski elektryk ma wyjechać na drogi już za dwa lata. Na razie jednak więcej mówi się o naborze specjalistów, których ma brakować niż o konkretnych planach dotyczących samego auta. Tymczasem w Turcji pokazano, że odpowiednio zaplanowana podobna inwestycja ma szansę powodzenia.

Właśnie ruszyła sprzedaż pierwszego auta elektrycznego narodowej marki Togg. To również jedyne auto rodzimej marki i konstrukcji, produkowane dziś w Turcji. W tym kraju podobnie jak w Polsce działają liczne fabryki międzynarodowych koncernów motoryzacyjnych (w Polsce w Tychach wyprodukowany został niedawno pierwszy elektryczny Jeep Avenger).

Tymczasem w Turcji od dzisiaj do końca przyszłego tygodnia firma Togg przyjmuje się zamówienia na swoje elektryczne auto, oferowane w dwóch wersjach, różniących się akumulatorami. Ten z mniejszą pojemnością po pełnym naładowaniu ma umożliwić przejechanie 314 km, a w przypadku większego akumulatora zasięg wyniesie do 523 km. Jak można przeczytać na stronie producenta, Togg do setki rozpędza się w 7,4 sekundy.

Dzięki szybkiemu ładowaniu pojazd osiągnie stan naładowania 80% (od 20 %) w mniej niż 30 minut, co pozwoli naładować go „zarówno u siebie w domu, jak i pojazd podczas krótkiej przerwy na kawę podczas długich podróży”. Zaawansowana technologia akumulatorów litowo-jonowych, najnowocześniejsze systemy zarządzania akumulatorem i systemy zarządzania temperaturą pozwoliły objąć akumulator 8-letnią gwarancją.

Cenę najtańszej wersji stanowi równowartość 48,5 tys. USD, a najdroższej – prawie 64 tys. USD.  Wcześniej rozlosowano już specjalną, limitowaną do 2023 sztuk serię tych pojazdów. Będą one wydawane klientom od 29 października 2023 r., kiedy Turcja ma obchodzić setną rocznicę istnienia, jako republika. 

Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu rząd Turcji wprowadził dodatkowe cła w wysokości 40 % na samochody elektryczne z Chin. Wszytko po to, aby ochronić auta Togg przed konkurencją. Decyzję tę ogłoszono wkrótce po zapowiedzi wejścia na turecki rynek chińskiego giganta specjalizującego się w elektrykach – BYD.  I choć jak zapowiadali Turcy ponad 50% komponentów do ich auta będzie wytwarzana przez rodzimych producentów, to Chińczycy i tak zarobią na narodowym elektryku Turcji. Dostarczają bowiem instalowane w nim akumulatory – a to najdroższa część tych aut. 

W tym miejscu można bez problemu doszukać się kolejnej zbieżności z Izerą. Polska spółka ElectroMobility Poland też zapowiedziała, że rodzimego elektryka zbuduje w opierając się na krajowej produkcji. Z tym, że już dziś wiadomo, że będą to komponenty wytwarzane rzeczywiście w Polsce, ale przez zagraniczne koncerny. Auto zostanie zaś zbudowane na chińskiej platformie od Geely. Ale to najprędzej w 2025 roku.

Tymczasem do końca tego roku z linii montażowych firmy Togg, ma zjechać do 20 tys. tureckich aut na prąd. Potencjał zakładów produkcyjnych pozwala obecnie produkować do 100 tys. samochodów rocznie (ma być zwiększony do 175 tys. sztuk rocznie). Do końca dekady firma Togg oprócz kompaktowego SUV-a T10 X zamierza produkować jeszcze auto z nadwoziem typu sedan, kompaktowego hatchbacka i mniejsze modele aut klasy B, z nadwoziami typu SUV i minivan. 

Do 2030 roku Togg chciałaby wyprodukować milion elektrycznych samochodów. Wydaje się to bardziej realne plany niż milion elektryków na naszych drogach do połowy dekady, które szumnie zapowiadano…

Źródło: www.elektromobilni.pl