Wysokie ceny samochodów z napędem elektrycznym i nierozbudowana sieć ładowania to wciąż najważniejsze przyczyny, dla których nie cieszą się one w Polsce dużą popularnością.
Na obniżkę cen e-samochodów – zdaniem prezesa Polskiej Izby Motoryzacji (PIM), Romana Kantorskiego – raczej nie mamy co liczyć. -e-mobility promować za to mogą rząd i samorządy. Resort gospodarki od wielu miesięcy pracuje nad systemem zachęt. – To przede wszystkim zależy od władz samorządowych, podkreśla prezes Kantorski.
Odpowiednie regulacje w prawie oraz zachęty ze strony samorządów z powodzeniem funkcjonują w innych państwach europejskich, wspomagane dodatkowo przez system wsparcia finansowego zakupu elektrycznych samochodów. Polska jest nielicznym wyjątkiem, który takich preferencji nie posiada.
– Estonia dopłaca 50% wartości samochodu, ale nie więcej niż 18 tys. euro. Anglicy mają preferencje: wolny wjazd do centrum, dopłaty, subwencje i zwolnienie z podatków, nie więcej niż 6 tys. funtów. Powszechne jest też zwolnienie z opłat rejestracyjnych, zwolnienie z kosztów rejestracji. Każdy kraj to rozwiązuje inaczej, ale w 18 krajach UE już to jest, mówi prezes PIM.
Zdaniem prezesa Kantorskiego, krokiem w dobrym kierunku byłoby zastąpienie akcyzy podatkiem ekologicznym, którego wysokość zależałaby od spełnianych norm. – Ten pomysł mieliśmy już w 2004 r., cały czas ten postulat ponawiany, razem ze wszystkimi organizacjami samochodowymi w Polsce, przekonuje Kantorski. Jednak, jak dodaje, trudno to nazwać preferencją dla samochodów z napędem elektrycznym. – To dotyczy wszystkich samochodów, nie tylko elektrycznych. Jeżeli to będzie uzależnione od np. wydalania CO2, to tu jest zerowy podatek. W związku z tym właściciel auta elektrycznego powinien w ogóle nie płacić żadnego podatku, nawet ekologicznego, stwierdza Kantorski.
Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak deklarował ostatnio, że będzie próbował przekonać resort finansów do zniesienia akcyzy na auta oszczędne, szczególnie hybrydowe i elektryczne.
– Mam nadzieję, że minister Rostowski zrozumie, że może na tym więcej zarobić, bo dostanie duży VAT. Potem będą niższe przychody z podatków od paliw płynnych, natomiast pojawią się podatki od energii elektrycznej, wyjaśniał Waldemar Pawlak w rozmowie z Newserią w ubiegłym miesiącu.
Zdaniem prezesa Polskiej Izby Motoryzacji, zainteresowanie samochodami elektrycznymi w Polsce istnieje. Nie przekłada się to jednak na ich kupowanie ze względu na wysokie ceny i brak jakichkolwiek finansowych lub nawet pozafinansowych zachęt: – Brakuje preferencji głównie ze strony samorządów lokalnych, jak również rządu, które wspomagałyby chęć kupna takiego samochodu. Jeżeli mielibyśmy prawo parkowania w centrach miast, bez opłat lub jeżeli mielibyśmy dostępność do bus pasów dla samochodów elektrycznych, to chęć kupowania samochodów elektrycznych byłaby większa.
Nad systemem zachęt od kilku miesięcy trwają prace w Ministerstwie Gospodarki, w których uczestniczy również Polska Izba Motoryzacji: – Bierzemy udział w komisji rządowej, międzyresortowej. W tej chwili jest skończona część prac i preferencje ze strony samorządów są w obróbce, podkreśla prezes Izby.
Wg Kantorskiego to właśnie samorządowcy, szczególnie władze miast, mają tu największe pole do popisu: – Trzeba założyć, że samochód elektryczny będzie zawsze traktowany jako samochód miejski. Ja trochę nie wierzę żeby samochód elektryczny był takim samochodem jak spalinowy, czyli do przemieszczania się z miasta do miasta, dodaje prezes PIM.
Ta cecha elektrycznych samochodów sprawia, że zarówno dla samorządów miejskich, jak i producentów aut korzystny byłby krótkoterminowy wynajem takich pojazdów w mieście. – Bardzo dużo ludzi nie potrzebuje mieć samochodu na co dzień, bo na urlop lata samolotem bądź w ogóle nie jeździ. A jeżeli będą mogli wynająć na godzinę samochód, żeby dojechać w jakieś miejsce, to na pewno z tego skorzystają, zwłaszcza młodzi, wyjaśnia Roman Kantorski. – Jednak żeby go zostawić trzeba mieć zgodę samorządu, że zostawiam go w miejscu, gdzie jest ochrona parkowania, zakaz bądź ograniczone parkowanie.
W opinii eksperta sprzedaż samochodów elektrycznych w Polsce mogłyby pobudzić zmiany w ustawie o zamówieniach publicznych.
– Jeżeli samorządy zdecydowałyby się, że ich służby np. straż miejska czy służby oczyszczania miasta przejdą na napęd elektryczny, to byłby bardzo duży plus. Jednak musiałaby się zmienić ustawa o zamówieniach publicznych tak, by zacząć preferować napęd tych samochodów przy zakupach, zauważa Kantorski.
Autor: wnp.pl (AG)