Wygląda na to, że Norwegia niedługo przestanie być rajem dla wielbicieli elektrycznych aut. Duże ulgi dla ich właścicieli chce ukrócić rząd.
Obowiązujące w Norwegii prawo zostanie utrzymane do 2017 roku, a później najprawdopodobniej obciążenia dla właścicieli samochodów elektrycznych będą wprowadzane stopniowo, do momentu wyrównania z obowiązkami płatniczymi kierowców konwencjonalnych aut z napędem spalinowym. Kwestie opłat za parkingi, wjazd do miasta, autostrady i ładowanie baterii mają indywidualnie ustalać samorządy lokalne.
Dzięki wprowadzonym dotacjom, ok. 2% wszystkich aut na drogach Norwegii ma napęd elektryczny. Jest to odsetek bardzo wysoki w porównaniu do innych państw Europy, gdzie ich udział liczy się w promilach. W 2015 roku aż 19% kupionych w salonie nowych aut miało napęd elektryczny – można się spodziewać, że wobec nadchodzącego ukrócenia państwowej pomocy, ich popularność wzrośnie jeszcze bardziej. Norwegowie mają zapewne ostatnie miesiące na zakup „elektryka” w cenie niemal równej co „benzyniaka”.