Meble i motoryzacja oazą ożywienia

Po kilku dobrych miesiącach polski przemysł znowu wpada w stagnację. Niektóre branże jednak ciągle rosną w najlepsze

Kolejne dane potwierdzają, że polski przemysł wpadł w zadyszkę. W lipcu 2014 r. polskie firmy przemysłowe sprzedały tylko o 2,2 proc. więcej produkcji niż w analogicznym okresie ubiegłego roku (dane wyrównane sezonowo), czyli dynamika pozostała na niskich poziomach z ostatnich dwóch miesięcy.

Przypomnijmy, wcześniej zwyżki sięgały 5-6 proc. Dynamika produkcji przestała się więc obniżać, ale pozostaje na niskich poziomach. — To dość słabe wyniki, tym bardziej że nie obejmują jeszcze rosyjskiego embarga, którego efekty będzie widać dopiero od danych za sierpień. Trzeci kwartał nie zaczął się więc najlepiej w polskiej gospodarce, a to nie wróży dobrze dynamice PKB — mówi Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.

Przemysłowa zadyszka

Niestety, nic nie wskazuje na to, aby produkcja przemysłowa w najbliższym czasie miała przyspieszać. Produkcja żywności już w lipcu spadała o 2,5 proc. rok do roku, a w obliczu embarga z Rosji te spadki będą się jeszcze nasilać. Ponadto, nastroje przedsiębiorców (na podstawie np. badania PMI) w ostatnich miesiącach się pogorszyły.

— Biorąc pod uwagę wyniki badań koniunktury, kolejne miesiące mogą być dla przemysłu jeszcze nieco słabsze niż odnotowane w lipcu, a dynamika produkcji może coraz bardziej zbliżać się do zera — twierdzi Piotr Dmitrowski, ekonomista BGK.

W wyraźnym odwrocie cały czas jest polskie górnictwo — wydobycie i przetwórstwo węgla spada o 13 proc. rocznie, co jest już kolejnym miesiącem z rzędu z dwucyfrową ujemną dynamiką. Import z zagranicy plus spadające ceny sprawiają, że kopalnie ograniczają wydobycie.

Rozczarowujące są też wyniki sektora budowlanego. W lipcu roczna dynamika produkcji spadła tu do zaledwie 1,8 proc., wobec 8,7 proc. w poprzednim miesiącu i wobec kilkunastu procent w okresie luty-kwiecień. Czyli po okresie, w którym budownictwo dość skutecznie stawało na nogi po załamaniu z 2012 r., teraz sektor znowu traci impet.

— Ożywienie, które widzieliśmy na początku roku, okazało się złudne, wynikało głównie z łagodnej w tym roku zimy. Pewnego wyhamowania można było się spodziewać, jednak jego skala może niepokoić — uważa Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku.

Wyspy silnej koniunktury

Na szczęście są jednak w polskim przemyśle branże, które ciągle radzą sobie bardzo dobrze. Najlepszym przykładem są producenci mebli. W lipcu ich obroty były o 14,2 proc. wyższe niż przed rokiem. To najlepszy wynik ze wszystkich 34 branż klasyfikowanych przez GUS.

— Potwierdzam, na naszym przypadku widać znaczący wzrost popytu w ostatnim czasie. Prognozujemy do końca roku wzrost sprzedaży o 25 proc. rok do roku. Napływ nowych zamówień był na tyle silny i zaskakujący, że terminy dostaw naszych wyrobów wydłużyły się do sześciu tygodni, tymczasem jeszcze niedawno, w dołku koniunktury wynosiły dwa tygodnie — mówi Piotr Kozłowski, dyrektor działu finansowego w Nowy Styl Group, firmie produkującej meble biurowe. Jak twierdzi, popyt rośnie zarówno w kraju, jak i za granicą.

— Przedsiębiorcy zaczęli wierzyć, że okres dekoniunktury w Europie wreszcie się skończył i po latach wstrzemięźliwości inwestycyjnej zaczynają nieco odważniej wydawać pieniądze na projekty rozwojowe — mówi Piotr Kozłowski. Innym przykładem gałęzi przemysłu, która nadal doświadcza ożywienia, jest branża motoryzacyjna. Przez rok jej produkcja wzrosła o 14 proc., choć jeszcze w kwietniu obroty spadały.

— Ten wzrost to głównie skutek rosnących zamówień odnotowywanych przez polskich producentów części samochodowych od globalnych koncernów za granicą. Po pierwsze, w UE nasila się wzrost popytu na samochody — zarówno w samej Unii, jak i poza nią. Po kilku latach spadków sprzedaży aut w UE, w 2014 r. wreszcie odnotowano pierwsze zwyżki. Po drugie, polscy producenci części są coraz bardziej konkurencyjni i wielkie koncerny coraz częściej przenoszą do naszego kraju produkcję. To długoterminowa tendencja, ale z pewnością też ma jakiś wpływ na ostatnie zwyżki obrotów — mówi Janusz Kobus, wiceprezes Polskiej Izby Motoryzacji i wiceprezes firmy Pilkington.

Puls Biznesu, JACEK KOWALCZYK