Volkswagen sprzeda Scanię? Jest oficjalne stanowisko

Nowy prezes Volkswagena – Matthias Muller – oficjalnie zaprzeczył, jakoby niemiecki koncern planował sprzedaż Scanii.

Czarne chmury zaczęły zbierać się nad Scanią po wybuchu afery „dieselgate”. Przedstawiciele niemieckiego koncernu poinformowali wówczas, że odbudowa wizerunku wymagać będzie daleko idących cięć finansowych. Jedną z rozważanych opcji była ponoć sprzedaż części udziałów w Scanii. Niemieckie media donosiły, że chęć odkupienia marki wyrazili ponoć jej wcześniejsi właściciele.

Ostatecznie, w jednym z niedawnych wywiadów, prezes Volkswagena jasno dał do zrozumienia, że pracownicy Scanii nie mają powodów do obaw. Sytuacja finansowa niemieckiego giganta jest stabilna, a koncern poradzi sobie z przejściowymi kłopotami bez pozbywania się jakiejkolwiek z należących do niego marek.

Przypomnijmy, że uzyskanie większości głosów w radzie nadzorczej Scanii wymagało od niemieckiego koncernu wielu finansowych i dyplomatycznych zabiegów. Scanią interesowały się m.in. Volvo i MAN. Próba przejęcia firmy przez pierwszego z producentów zablokowana została przez urząd antymonopolowy Unii Europejskiej.

Ostatecznie Volkswagenowi udało się nabyć nieco ponad 20 proc. akcji Scanii. W marcu 2008 roku koncern odkupił kolejny pakiet udziałów od „Investor AB”. Dzięki temu Niemcy zyskali niemal 37 proc. udziałów i 68,6 proc. głosów w radzie nadzorczej. Całkowite przejęcie przez Volkswagena nastąpiło dopiero w maju ubiegłego roku. Od tego czasu niemiecki koncern posiada ponad 90 proc. udziałów szwedzkiego producenta pojazdów użytkowych.

Co ciekawe, Volkswagen może poradzić sobie z finansowymi kłopotami o wiele szybciej, niż pierwotnie zakładano. W wydanym wczoraj oficjalnym komunikacie czytamy, że problem zaniżonej emisji spalin w Europie dotyczyć ma 30 tys. samochodów, a nie – jak pierwotnie zakładano – 800 tys. Zdaniem Volkswagena – po przeprowadzeniu szczegółowych wewnętrznych badań i kontroli pomiarów – okazało się, że prawie wszystkie wersje modelowe emitują tyle CO2, ile pierwotnie podawano.

Nie trzeba chyba tłumaczyć, że z finansowego punktu widzenia oznacza to dla koncernu ogromneoszczędności. Jeśli informacje potwierdzą niezależne badania, akcja serwisowa obejmie jedynie ułamek z zakładanej liczby aut. W znacznym stopniu ograniczy to również możliwość ubiegania się klientów o odszkodowania w ramach – zapowiadanych przez wiele kancelarii prawnych – pozwów zbiorowych.

PR