Szybki rozwój samochodów elektrycznych jest nieunikniony

Rozwojowi samochodów elektrycznych będą sprzyjać regulacje unijne. Z jednej strony pojawią się prawdopodobnie ulgi dla kupców samochodów elektrycznych, a z drugiej strony kary dla producentów samochodów spalinowych za ich wysoką emisyjność – mówi Janusz Moroz, członek zarządu RWE Polska ds. handlu.
Coraz częściej mówi się o samochodach elektrycznych. To mrzonka czy bliska przyszłość?

– To już się dzieje. Rynek samochodów elektrycznych już funkcjonuje. Pod nazwą e-mobility rozumiemy nie tylko samochody elektryczne ale także infrastrukturę niezbędną do ich ładowania, kompleksowy serwis i obsługę. RWE oferuje indywidualne stacje do ładowania samochodów elektrycznych oraz podłącza je do sieci energetycznej. Naszym zdaniem samochody elektryczne to przyszłość, od której nie ma odwrotu.

RWE jest największym koncernem, jeśli chodzi o liczbę punktów do ładowania samochodów elektrycznych. W Europie mamy łącznie prawie dwa tysiące punktów do ładowania, z czego 1,4 tys. jest w 250 miastach w Niemczech, posiadamy także ponad 300 punktów w Holandii. W rozwoju e-mobility współpracujemy z koncernami motoryzacyjnymi. W Polsce rozpoczęliśmy współpracę z Renault i do każdego samochodu elektrycznego sprzedawanego przez Renault oferujemy indywidualną stację do ładowania wyprodukowaną przez RWE.

E-mobility w Polsce dopiero zaczyna się rozwijać, ale w innych krajach Europy wygląda to już zupełnie nieźle. Wielu ekspertów twierdzi, że ten rynek będzie szybko się rozwijać..

Jakie są najważniejsze bariery w rozwoju e-mobility?

– Rozwój samochodów elektrycznych powstrzymuje bariera ekonomiczna. Dziś samochód elektryczny jest droższy od porównywalnego samochodu spalinowego. Opłacalność zakupu samochodu elektrycznego będzie w dużym stopniu zależała od ceny benzyny i regulacji dotyczących emisji spalin przez samochody. z dyrektywą unijną firmy transportowe już od 2012 r. powinny płacić kary, jśli przekroczą określony poziom emisji swojej floty w przeliczeniu na kilometr. Dziś samochody spełniają te kryteria, dopuszczalny poziom wynosi 140 gram CO2(od 2010 r.)na przejechany kilometr, ale 1 stycznia 2015 r. ędzie to gram CO2 na km, a od roku 2020 będzie to tylko 95 gram CO2 na kilometr. łnienie tego wymogu nie będzie łatwe bez samochodów elektrycznych.

Z samochodami elektrycznymi będzie podobnie jak z telefonami komórkowymi. 20 lat temu kosztowały one – w przeliczeniu na obecne pieniądze – ok. 5-6 tys. zł, dziś można telefon kupić za złotówkę. Technologia będzie się rozwijała i będą się zmieniały uwarunkowania ekonomiczne e-mobility. Ceny samochodów elektrycznych są już dużo niższe niż 2-3 lata temu.

Wielu kierowców postrzega samochody elektryczne jako mało komfortowe. To będzie od nich odstraszać?

– Dziś część klientów może postrzegać samochody elektryczne jako mniej atrakcyjne wizualne i mniej komfortowe od samochodów spalinowych. Ten, kto miał okazję przejechać się samochodem elektrycznym wie, że mogą to być naprawdę wygodne pojazdy. Ja jeździłem różnymi modelami samochodów elektrycznych, od Fiata 500 po Teslę, w tej stawce są samochody spełniające oczekiwania najbardziej wymagających kierowców.

Rynek samochodów elektrycznych funkcjonuje dopiero 2-3 lata, rynek samochodów spalinowych ponad 120 lat, jest więc czas, żeby nowe samochody i sektor e-mobility poprawiły swoją dostępność.

Będą temu sprzyjać regulacje unijne. Komisja Europejska chce zastosować system zachęt i kar, aby wspierać rozwój samochodów elektrycznych. Z jednej strony pojawią się prawdopodobnie ulgi lub finansowe udogodnienia dla kupców samochodów elektrycznych, a z drugiej strony kary dla producentów samochodów spalinowych za ich wysoką emisyjność. Dodatkowo, miasta mogą zamykać swoje fragmenty dla ruchu samochodów spalinowych i za darmo udostępnić parkingi samochodom elektrycznym. Rozwój e-mobility można pobudzać z wielu stron. Od rodzaju i tempa tego sterowania będzie zależało, czy będziemy mieli szybki czy umiarkowany wzrost e-mobility.

Poważną barierą jest również stosunkowo niewielka pojemność akumulatorów, a co za tym idzie niewielki zasięg samochodów.

– Ten problem jest obecnie rozwiązywany poprzez stosowanie kilku rodzajów stacji do ładowania akumulatorów i różnych typów akumulatorów. Klient, który ładuje samochód przez noc u siebie w domu, nie musi mieć szybkiego ładowania, może załadować samochód w ciągu 5-6 godzin. Ktoś, kto kilka razy dziennie musi jeździć samochodem potrzebuje godzinę-dwóch do załadowania, więc będzie potrzebował innej stacji do ładowania. Najsurowsze kryteria dotyczą tych, którzy przemieszczają się setki kilometrów w ciągu dnia. Już na odcinku autostrady Hamburg-Kolonia są stacje do ładowania samochodów prądem stałym, które ładują samochód w ciągu 25-30 minut.

W przyszłości będziemy mieli jeszcze większy wachlarz stacji i akumulatorów, w zależności od tego, gdzie się znajdujemy i jaką potrzebujemy szybkość ładowania. Podobnie będzie z rozliczeniem za energię. Klienci, którzy bardzo często będą używać samochodów elektrycznych, skorzystają z przedpłat za energię. Taki klient będzie wykupywał np. miesięczny ryczałt a po zakończeniu miesiąca zapłaci część zmienną, której wysokość będzie uzależniona od faktycznego zużycia energii. Klient, który będzie stosunkowo rzadko używał samochodu, będzie raczej korzystał z systemu podobnego do tego, jaki dziś mamy na stacjach benzynowych: podłączam się, ładuję i za to płacę. Za rok lub za kilka lat systemów może być więcej, firmy energetyczne dopasują się do klientów, którzy określą w jakim systemie chcą być rozliczaniu i ile kilometrów dziennie chcą przejechać.

Rozmawiał: Dariusz Ciepiela

AUTOR:  WNP.PL (DARIUSZ CIEPIELA)