Szef Peugeota szuka w Europie zgody na przejęcie Opla. Do Polski nie jedzie

Opel będzie firmą o francusko-niemieckich korzeniach, ale o brytyjskich kolegach nie zapomnimy – obiecuje szef Peugeota Carlos Tavares. O losie polskich fabryk Opla milczą w Paryżu i Warszawie.

Przez ostatnie dni szef koncernu Peugeot-Citroen (PSA) Carlos Tavares prowadził intensywne rozmowy z politykami oraz ze związkowcami w Niemczech i Wielkiej Brytanii, aby uzyskać ich zgodę na przejęcie Opla od amerykańskiego koncernu General Motors.

O rozmowach w tej sprawie PSA i GM niespodziewanie ogłosiły w połowie lutego i wkrótce już mogą dobić targu. – To nie stanie się w najbliższych dniach, ale także wcześniej niż za trzy miesiące – powiedział w ostatni czwartek francuski minister finansów Michel Sapin po rozmowach z niemiecką minister gospodarki Brigitte Zypries o planach PSA.

Dwa dni wcześniej szef francuskiego koncernu rozmawiał na ten temat przez telefon z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Zapewnił ją, że PSA będzie gwarantować obowiązujące teraz umowy z robotnikami niemieckich fabryk Opla dotyczące zatrudnia, płac oraz inwestycji – poinformował rzecznik rządu Niemiec Steffen Seibert. Takie obietnice szef PSA złożył też niemieckiej centrali związkowej IG Metall. Niemieccy pracownicy Opla mają gwarancje, że do końca 2018 r. nie będzie zwolnień grupowych, oraz gwarancje inwestycji w tamtejsze zakłady do 2020 r.

W piątek takie same zapewnienia od Tavaresa usłyszeli brytyjski minister ds. biznesu Greg Clark oraz Len McCluskey, sekretarz generalny centrali związkowej Unite Workers. W czwartek o przejęciu brytyjskiej fabryki Vauxhall, siostrzanej marki Opla, szef PSA rozmawiał też telefonicznie z premier Wielkiej Brytanii Theresą May.

Ale w Europie tylko pracownicy Opla w Niemczech mają gwarancje, że do końca 2018 r. nie będzie zwolnień grupowych, a niektóre modele aut będą produkowane do 2020 r.
Cisza o Polsce

W Polsce są dwie fabryki Opla, w których pracuje ok. 4 tys. osób. Fabryka samochodów w Gliwicach jest jedną z trzech największych takich fabryk koncernu. W zeszłym roku wyprodukowała ponad 200 tys. aut, prawie dwa razy więcej niż brytyjskie zakłady Vauxhall. W Gliwicach produkują najnowszą generację modelu Astra, co powinno zapewnić tym zakładom przyszłość do końca tej dekady.

W gorszej sytuacji może być fabryka silników w Tychach, która dwa lata temu wstrzymała produkcję na czas modernizacji. GM zapowiadał, że zainwestuje 250 mln euro w produkcję w Tychach nowych silników Diesla i rozpocznie ich produkcję w 2017 r. Ale potem ten termin przełożono o rok. Na razie zapowiadane dla zakładu w Tychach nowej konstrukcji silniki Diesla są produkowane w fabryce silników Opla na Węgrzech, ponad trzy razy większej niż w Tychach.

Do tej pory PSA słowem nie wspomniało o planach wobec polskich fabryk Opla ani o rozmowach na ten temat z naszym rządem. Na konferencji prasowej wiceminister rozwoju Jadwiga Emilewicz nie odpowiedziała, czy rząd kontaktował się z PSA w sprawie planów dla polskich fabryk. Emilewicz mówiła tylko, że rząd pozostaje w kontakcie z GM, ale nie ujawniła, czy są to kontakty z kierownictwem amerykańskiego koncernu.

W zeszłym miesiącu związki zawodowe polskich fabryk GM podpisały porozumienie regulujące ich płace do 2020 r.
Francusko-niemiecki czempion

– Sądzimy, że jest okazja, aby stworzyć europejskiego czempiona motoryzacyjnego z połączenia francuskiej i niemieckiej spółki, nie zapominając naszych brytyjskich kolegów – powiedział w czwartek Tavares podczas prezentacji zeszłorocznych wyników PSA. Mówił też o tworzeniu nowego koncernu o francusko-niemieckich korzeniach, ale jednocześnie deklarował utrzymanie niezależności organizacyjnej Opla.

– Chcemy, aby Opel pozostał niemiecką marką, niemieckim przedsiębiorstwem z niemieckimi inżynierami – deklarował. Tłumaczył, że przemawiają za tym także względy marketingowe. – Na niektórych rynkach klienci nie cenią marek francuskich aut tak jak niemieckich – stwierdził.

Tavares zauważył, że po połączeniu PSA i Opel będą na rynku motoryzacyjnym Europy ustępować tylko Volkswagenowi. Dodał, że dzięki połączeniu na koniec tej dekady oba koncerny mogą łącznie produkować 5 mln samochodów rocznie, o jedną szóstą więcej niż teraz i o połowę więcej niż produkuje sam koncern Peugeot-Citroen.

Zakup Opla może kosztować ok. 3 mld euro i zostanie sfinansowany z 7 mld euro pomocy publicznej, którą trzy lata temu PSA dostał od rządu Francji – relacjonował dziennik „Le Monde”. Inwestycja może się jednak szybko zwrócić, bo według Tavaresa połączenie PSA z Oplem przyniesie oszczędności rzędu 2 mld euro rocznie.

W jaki sposób? Tavares nie kryje, że chciałby stosować technologie PSA w przyszłych modelach aut Opla. Na przykład już następna wersja miejskiego auta Opel Corsa, zapowiadana na 2019 r., byłaby produkowana na płycie podłogowej Peugeot. W autach Opla pojawiłyby się także silniki francuskiego koncernu. Ale nie wiadomo, jak Francuzi chcą pogodzić takie plany z utrzymaniem obecnych kadr biur konstrukcyjnych Opla.
Eksperci: Trzy fabryki do zamknięcia, 5 tys. ludzi do zwolnienia

Analitycy nie dowierzają obietnicom Tavaresa. I wskazują, że PSA i Opel produkują wiele konkurujących ze sobą modeli samochodów. „Biorąc to pod uwagę, nie powinno być żadnych iluzji, co powinno się zdarzyć. Chodzi o twardą restrukturyzację w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii, która ma doprowadzić do cięć co najmniej 5 tys. miejsc pracy w produkcji” – stwierdził Arndt Ellinghorst ze znanej firmy analitycznej Evercore ISI. Jego zdaniem po przejęciu Opla przez PSA do 2021 r. nowy koncern może zamknąć trzy fabryki.

Teoretycznie najwięcej obaw mogą mieć w Niemczech. Znany ekspert Ferdinand Dudenhoeffer ocenia, że produkcja 200 tys. aut klasy średniej w niemieckich fabrykach Opla jest o 215-314 mln euro rocznie droższa niż w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii czy Polsce. To głównie skutek bardzo wysokich płac w niemieckim przemyśle motoryzacyjnym.

Jednak faktycznie przyszłość fabryk Opla może zależeć od politycznych uzgodnień rządów Niemiec i Francji. Tym bardziej że rząd Francji ma 12,8 proc. akcji PSA i jest jednym z trzech największych udziałowców tej firmy, wraz rodziną Peugeot oraz chińskim koncernem samochodowym Dongfeng.

Gruszek w popiele nie zasypiają też niemieccy związkowcy. W piątek rozpoczęli rozmowy ze swoimi francuskimi kolegami, aby uzgodnić wspólne stanowisko w sprawie warunków przejęcia Opla przez PSA.

Źródło: wyborcza.pl