Stolica da impuls autom elektrycznym

Jacek Wojciechowicz, zastępca prezydenta m.st. Warszawy: Rozważamy między innymi zwolnienie samochodów na prąd z opłat za parkowanie w szeroko rozumianym centrum miasta. To jest także kwestia wprowadzenia abonamentu na parkowanie.

Paweł Janas, IBRM Samar: Niedawno głośno było o zamiarze wsparcia przez Ratusz rynku samochodów elektrycznych w stolicy. Nadal jednak nie są znane szczegóły tego planu.

Jacek Wojciechowicz, zastępca prezydenta m.st. Warszawy: Chcemy by w II kwartale przyszłego roku zaczął działać w stolicy system tzw. samochodu publicznego. Wprowadzenie go przyczyni się do zmniejszenia ruchu ulicznego w centrum miasta. Jednocześnie prowadzimy prace nad kolejnym krokiem, czyli oddzielnym od tamtego projektu, car-sharingiem aut elektrycznych. Dopiero bowiem bezemisyjne samochody na prąd sprawią, że zmniejszy się zanieczyszczenie powietrza. Planujemy, że car-sharing aut elektrycznych zacznie działać w Warszawie w roku 2018.

Na jakim etapie są przygotowania do jego uruchomienia?

To jest bardziej skomplikowane zadanie niż w przypadku samochodów o napędzie tradycyjnym. Przede wszystkim system wymaga budowy sieci punktów ładowania. Nie chodzi oczywiście o zwykłe gniazdko, ale o stacje tzw. szybkiego ładowania. To z kolei wymaga podjęcia szeroko zakrojonych działań infrastrukturalnych. Przy tym największym wyzwaniem nie jest sama budowa punktów ładowania czy montaż przyłączy. Przede wszystkim trzeba zapewnić odpowiednią ilość energii elektrycznej, bo szybkie ładowarki muszą mieć odpowiednio duże napięcie. Jestem już po rozmowach w tej sprawie ze spółką RWE Stoen. Sądzę, że jesteśmy na dobrej drodze do osiągnięcia porozumienia w kwestii ich udziału przy tworzeniu takiej sieci. Przecież, jeśli system car-sharingu by się w Warszawie przyjął, firmy energetyczne będą miały możliwość sprzedaży dodatkowej ilości prądu.

Jaki będzie następny krok miasta po zakończeniu rozmów z dostawcami prądu?

Ogłosimy postępowanie przetargowe w celu wybrania najlepszej firmy, która będzie w stanie sprostać temu przedsięwzięciu. Być może zaproponujemy formułę, która włączy ją w finansowanie budowy infrastruktury służącej do ładowania samochodów. Sadzę, że – nie tylko na potrzeby car- sharingu, ale generalnie rozwoju rynku aut elektrycznych w Warszawie – niezbędne będzie uruchomienie kilkuset stacji ładowania.

Car-sharing to tylko jeden z elementów planowanej przez Ratusz strategii wsparcia dla samochodów elektrycznych. Na czym miałoby ono polegać? W wielu miastach europejskich popularne jest na przykład wpuszczanie takich aut na bus-pasy…

Bus-pas to element systemu komunikacji zbiorowej, która korzysta z niego szczególnie intensywnie w godzinach szczytu. Dlatego nie jest najlepszym pomysłem by udzielać tu specjalnych przywilejów ruchowi indywidualnemu.

I to mimo, że samochodów elektrycznych w stolicy jest na razie jak na lekarstwo?

No właśnie. Sam Pan powiedział – na razie. Należy założyć, że w ciągu kliku najbliższych lat liczba pojazdów na prąd zacznie w stolicy szybko przyrastać.  Zatem udzielenie im dziś przywilejów – tylko po to, by je za trzy-cztery lata odbierać – nie ma sensu. Szykujemy całą gamę innych udogodnień dla kierowców samochodów elektrycznych.

Co ma Pan prezydent na myśli?

Rozważamy m.in. zwolnienie samochodów na prąd z opłat za parkowanie w szeroko rozumianym centrum miasta.  To jest także np. kwestia wprowadzenia abonamentu na parkowanie. Dziś z podobnego rozwiązania, obejmującego samochody o tradycyjnym napędzie, korzystają w Warszawie mieszkańcy Śródmieścia. Obecnie jest to zaledwie 30 zł rocznie. Wszystko to miałoby służyć zachęceniu warszawiaków do korzystania z elektrycznego samochodu publicznego lub zmiany dotychczasowego pojazdu na auto na prąd. Więcej szczegółów nie mogę na razie ujawnić, bowiem kwestia zakresu i skali wsparcia jest obecnie przedmiotem ożywionej dyskusji w Ratuszu. Spójny program przedstawimy już w październiku.

Jaka kwestia budzi największe kontrowersje? Wielkość potrzebnych nakładów inwestycyjnych?

To nie jest wcale drogi program. Po stronie miasta w grę wchodzi kilka milionów złotych rocznie. Problemem są kwestie społeczne. Część osób kwestionuje samą zasadność wspierania aut elektrycznych. Ze względu na wysokie ceny takich pojazdów – ich właściciele są bowiem przeważnie zamożnymi ludźmi. W niektórych środowiskach rodzi się więc pytanie – dlaczego właśnie im mamy fundować dodatkowe przywileje?

Czy działania miasta są odpowiedzią na rządowy program rozwoju elektromobilności w Polsce, ogłoszony w czerwcu przez ministra Morawieckiego?

Z pewnością nie. My przymierzamy się do naszego programu już od dłuższego czasu. W tym nie ma żadnej polityki. Program ministra Morawieckiego praktycznie przeszedł bez większego echa. To nie jest tak, że rząd ogłosił jakiś wielki program, a my postanowiliśmy go wykorzystać do promocji naszych planów.

Zapowiedziane przez rząd milion aut elektrycznych do 2025 roku robi jednak wrażenie. Jak Pan ocenia szanse powodzenia tej strategii?

Prezydent Obama obiecywał, że w ciągu dziesięciu lat w USA będzie jeździło milion pojazdów na prąd. I mimo, że to kraj wielokrotnie od nas bogatszy, udało się zrealizować tylko połowę z zapowiadanego planu. Dlatego uważam, że plan ministra Morawieckiego jest bardzo ambitny i nieco… przeszacowany. Niewątpliwie jednak to krok w dobrym kierunku. Choćby częściowa jego realizacja przyspieszyłaby rozwój rynku aut elektrycznych w naszym kraju.

Źródło: samar.pl