Solaris skarży wybór elektrobusów

Pionierski przetarg trafi do KIO. Polski potentat uważa, że chińskie pojazdy zaoferowano po cenach dumpingowych.

Bolechowski Solaris Bus & Coach zapowiada zaskarżenie do Krajowej Izby Odwoławczej (KIO) rozstrzygnięcia przetargu na dostawę 10 autobusów elektrycznych dla warszawskich Miejskich Zakładów Autobusowych (MZA). Złożono tylko dwie oferty. Zwyciężyła chińska firma BYD Auto z ceną 15,6 mln zł netto. Solaris uważa, że jest ona rażąco niska. Sam złożył ofertę na 21,9 mln zł netto. Bezpośrednio po ogłoszeniu przetargu rynek szacował, że będzie on wart 25-30 mln zł netto.

— Cena zaoferowana przez BYD odpowiada cenom autobusów hybrydowych na europejskim rynku. Ich układ napędowy jest jednak o wiele prostszy niż autobusów elektrycznych, dlatego można powiedzieć, że jest niska. Czy rażąco niska — trudno stwierdzić, bo do tej pory na rynku europejskim nie było tak dużego zamówienia autobusów elektrycznych w sektorze publicznym. Zamawiano pojedyncze sztuki w ramach projektów badawczych. BYD chwali się dostawą 35 autobusów dla lotniska w Amsterdamie, ale był to przetarg prywatny i wartość kontraktu nie jest znana — komentuje Aleksander Kierecki z firmy JMK Analizy Rynku Transportowego.

Mateusz Figaszewski, zastępca dyrektora ds. PR w Solarisie, podkreśla jednak, że firmie są znane duże kontrakty na autobusy elektryczne, w których cena pojedynczego pojazdu była znacząco wyższa, niż zaoferowana przez BYD w Warszawie. — Do czasu złożenia odwołania szczegóły chcemy zostawić dla siebie — mówi Mateusz Figaszewski.

Solaris kwestionuje również samą konstrukcję przetargu, która zakładała przyznanie 90 proc. punktów za cenę pojazdów. Z dokumentacji przetargowej wynika, że autobusy Solarisa są zdecydowanie bardziej energooszczędne, ale zużycie prądu miało tylko 2-procentowy wpływ na ocenę ofert. „Jakość to gwarancja bezpieczeństwa, która ma swoją cenę. To, co najtańsze, nie zawsze jest dobre. Doświadczenia pokazują, że kupując to, co najtańsze, płacisz dwa razy. Jak wygląda budowa tanich chińskich autostrad, przekonaliśmy się tuż przed EURO 2012. Czy teraz chcemy, aby po tych chińskich autostradach jeździły chińskie autobusy? Czy, aby na pewno, powinniśmy wydawać publiczne pieniądze pochodzące z budżetu miasta już nie tylko poza naszym krajem, ale także poza naszym kontynentem” — czytamy w oświadczeniu Solarisa.

— Rynek autobusów elektrycznych dopiero raczkuje, więc nie mogliśmy się oprzeć na doświadczeniach innych. Autobusy sprawdziliśmy — przez dwa tygodnie jeździły na linii, którą mają obsługiwać. Nie mieliśmy większych zastrzeżeń. Cena zazwyczaj odpowiada za 80-90 proc. punktów przy ocenie ofert. Tu akurat było 90 proc. Samej specyfikacji nikt nie zaskarżył — mówi Adam Stawicki, rzecznik MZA. Komentarza BYD nie udało nam się uzyskać.

Puls Biznesu, Kamil Kosiński