Proces sądowy zamiast lepszych baterii do aut elektrycznych

Amerykańska spółka, Envia Systems, zapowiedziała produkcję innowacyjnych baterii do samochodów elektrycznych. Tańszych i o dwukrotnie większej pojemności od istniejących. Ale nie wyszło.
Zapowiedzi firmy były co najmniej obiecujące: obniżenie kosztów przy dwukrotnie większej pojemności miały spowodować, że samochody elektryczne zwiększą zasięg, a niższa cena spowoduje, iż staną się konkurencyjne dla pojazdów tradycyjnych napędzanych paliwami tradycyjnymi – benzyną i olejem napędowym. Nowatorski system zasilania miał zwiększyć zasięg pojazdów elektrycznych do kilkuset kilometrów, miał być też dowodem, że tradycyjne samochody to przeszłość.

Innowacyjny biznes jest usłany porażkami, o których nikt nie mówi, ale tym razem było inaczej. Zapowiedzi były tak obiecujące, że GM, jeden z największych na świecie producentów samochodów, zdecydował się wyłożyć 7 mln dolarów na rozwój nowej technologii.

Jednak olśniewające rezultaty, które firma pokazała, okazały się nie do powtórzenia. Envia to firma wywodząca się z organizacji Advanced Research Projects Agency for Energy (ARPA-E), której przedstawiciele publicznie przekazywali informacje o postępach prac.

W spółkę zainwestował koncern GM, a Dan Akerson, prezes firmy, podkreślał, że nowa technologia całkowicie zmieni rynek. Nic takiego się nie stało. Nowe baterie szybko traciły zgromadzoną energię i okazało się, że nie nadają się do zastosowania w samochodach elektrycznych. Branża oczekiwała co najmniej baterii, które po tysiącu ładowań zachowają 80 proc. pojemności. „Osiągnięcia” spółki to akumulatory, które po 400 naładowaniach tracą ponad 70 proc. pojemności.

Envia nie była w stanie wyprodukować innowacyjnych baterii, za to doczekała się pozwów o naruszenie praw patentowych. Przedstawiciele firmy negują oskarżenia, ale na werdykt świat musi poczekać.

W efekcie samochody elektryczne nie zyskały nowej technologii, za to amerykańscy prawnicy na pewno zyskają spore pieniądze.

AUTOR: WNP.PL (WGK)