Norwegia ukróci dotacje na auta elektryczne

Wygląda na to, że Norwegia niedługo przestanie być rajem dla wielbicieli elektrycznych aut. Duże ulgi dla ich właścicieli chce ukrócić rząd.

Norwegia postawiła sobie cel wprowadzenia na drogi 50 000 aut o napędzie elektrycznym do 2018 roku. Jednak dzięki zakrojonej na szeroką skalę polityce ulg i udogodnień dla ich nabywców i kierowców, osiągnięto ten pułap prawie 3 lata szybciej. Skoro cel został osiągnięty, to politycy zaczynają mówić o odwołaniu obowiązujących dopłat.
Aktualnie nabywcy „elektryków” w Norwegii mogą liczyć na szereg udogodnień. Po pierwsze, są zwolnieni z bardzo wysokiego podatku od zakupu nowego auta (który może nawet przekraczać wartość samego pojazdu) oraz z wynoszącego 25% podatku VAT. Ponadto mają prawo do korzystania z tzw. bus-pasów, nie płacą za parkowanie i corocznego podatku drogowego. Autostrady? Również darmowe! Podobnie jak „tankowanie” samochodu w publicznych stacjach. Według nieoficjalnych analiz takie elektryczne eldorado naciągnęło norweski budżet na 270 milionów dolarów.

Obowiązujące w Norwegii prawo zostanie utrzymane do 2017 roku, a później najprawdopodobniej obciążenia dla właścicieli samochodów elektrycznych będą wprowadzane stopniowo, do momentu wyrównania z obowiązkami płatniczymi kierowców konwencjonalnych aut z napędem spalinowym. Kwestie opłat za parkingi, wjazd do miasta, autostrady i ładowanie baterii mają indywidualnie ustalać samorządy lokalne.

Dzięki wprowadzonym dotacjom, ok. 2% wszystkich aut na drogach Norwegii ma napęd elektryczny. Jest to odsetek bardzo wysoki w porównaniu do innych państw Europy, gdzie ich udział liczy się w promilach. W 2015 roku aż 19% kupionych w salonie nowych aut miało napęd elektryczny – można się spodziewać, że wobec nadchodzącego ukrócenia państwowej pomocy, ich popularność wzrośnie jeszcze bardziej. Norwegowie mają zapewne ostatnie miesiące na zakup „elektryka” w cenie niemal równej co „benzyniaka”.

źródło: Automotive News Europe
mojeauto.p