Niewielu odliczy cały VAT od aut

Nie ma co liczyć na pobłażliwość fiskusa w sprawie VAT od aut — tak doradcy podatkowi interpretują wyjaśnienia resortu finansów

Nowe przepisy, dotyczące rozliczania podatku od towarów i usług (VAT) od wydatków związanych z samochodami od początku budziły wiele wątpliwości wśród przedsiębiorców i doradców podatkowych. Ministerstwo Finansów (MF) opublikowało więc na swojej stronie internetowej broszurę, która liczy 39 stron i jest pełna przykładów. W założeniu miała ułatwić zastosowanie nowych reguł w praktyce. Z analizy doradców podatkowych dla „Pulsu Biznesu” wynika, że jednym podatnikom te wyjaśnienia pomagają, innym jednak wątpliwości nie rozwiewają.

Problemy rodzi przede wszystkim przywilej odliczania 100 proc. VAT naliczonego od wydatków ponoszonych na nabycie i eksploatację samochodów o pojemności 3,5 tony. Przysługuje wtedy, gdy są one wykorzystywane wyłącznie dla potrzeb prowadzonej działalności. Jeśli jednocześnie są też użytkowane prywatnie, firma odlicza 50 proc. tego podatku. Prawo do pełnego odpisu jest obwarowane wieloma wymaganiami i nakłada na przedsiębiorców sporo obowiązków, np. ewidencjonowaniaprzebiegu pojazdu. Nie wszystkie reguły są jednak dla firm oczywiste.

100 proc. tylko wyjątkowo

Radca prawny Zbigniew Marczyk, doradca z kancelarii Hogan Lovells, przyznaje, że Ministerstwo Finansów (MF) odniosło się w swojej broszurze do wielu kontrowersyjnych kwestii. Szczególnie wartościowe są przykłady praktyczne dotyczące większości typowych sytuacji w przedsiębiorstwach. Ten pozytywny obraz zakłóca jednak restrykcyjne stanowisko przy interpretowaniu nowych regulacji.

— Ministerstwo uznaje stuprocentowe odliczenie VAT za sytuację wyjątkową, która rzadko powinna się zdarzać — podkreśla radca z Hogan Lovells. Zwraca uwagę, że niektóre poglądy z prezentowanych w broszurze wydają się niezgodne z decyzją derogacyjną Rady Unii Europejskiej, która jest podstawą do wprowadzenia w Polsce nowych regulacji.

Na przykład częste podkreślanie, że do pełnego odliczenia podatku konieczne jest obiektywne wyeliminowanie jakichkolwiek możliwości użycia pojazdu do celów innych niż działalność gospodarcza.

— Tymczasem w decyzji derogacyjnej położono nacisk na faktyczny sposób wykorzystania pojazdu, a nie hipotetyczną obiektywną możliwość jego użycia do celów prywatnych — wyjaśnia Zbigniew Marczyk.

Stwierdza ponadto, że część wyjaśnień MF jest nadinterpretacją przepisów. Doradca odnosi się do możliwości uznania, że wynajęcie pojazdu pracownikowi należy do działalności gospodarczej przedsiębiorcy, co uprawniałoby go do odliczenia pełnego VAT. MF zdecydowanie wyklucza taką możliwość, na co zwraca uwagę także Bartosz Kubista, konsultant podatkowy z Grupy Leader.

Według fiskusa nie można obiektywnie uznać, że w takich sytuacjach samochód jest wykorzystywany wyłącznie biznesowo, jeżeli wynajem nie stanowi podstawowej działalności firmy, a ceny wynajmu nie są rynkowe. Jak stwierdzono w broszurze, takie działania mogą wskazywać na próbę obejścia przepisów.

Fiskus wyjaśnia, że cena musi być realnym wynagrodzeniem (rzeczywistą równowartością) za świadczenie tego typu usług na rynku. Według fiskusa, uznanie, że używanie do celów prywatnych samochodu pracodawcy, jest dochodem dla pracownika nie oznacza, że warunek opłaty zostaje spełniony. Również wykonywania pracy na rzecz przedsiębiorstwa nie można traktować jako domniemanej płatności za używanie jego auta.

Na parkingu po godzinach

Fiskus wątpi też w spełnienie warunku wykorzystywania pojazdów tylko w działalności, gdy w firmie zostaną ustalone zasady ich używania, ale zabraknie zabezpieczeń dla ich przestrzegania. Może tak być np., jeśli nikt nie sprawdza, jak jest respektowany zakaz używania aut do celów prywatnych.

Kryterium obiektywnych okoliczności wyłącznie biznesowego wykorzystania aut rodzi najwięcej wątpliwości. Według Bartosza Kubisty, broszura MF przynosi trochę pomocnych wskazówek. Wynika z nich, że fiskus nie zakwestionuje prawa do pełnego odliczenia VAT, gdy np. firma wprowadzi obowiązek zostawiania po godzinach pracy na jej parkingu pojazdów używanych przez pracowników, bez możliwości korzystania z nich poza tymi godzinami, w tym w weekendy, na cele inne niż związane z działalnością przedsiębiorstwa. Poza tym, gdy firma prowadzi nadzór nad używaniem pojazdów w trakcie wykonywania obowiązków służbowych, np. za pomocą GPS.

Gdy zaś idzie o podatników zajmujących się odsprzedażą nabywanych pojazdów, nie powinni oni ich rejestrować (co uniemożliwia poruszanie się po drogach), a jeżeli zostaną zarejestrowane, nie powinny być używane na cele prywatne. W tym drugim przypadku fiskus zaznacza, że nie mogą być to np. samochody demonstracyjne używane przez pracownika dealera do dojazdów do pracy. Natomiast w firmach wynajmujących auta powinny być określone reguły wykluczające ich użytek prywatny. Inne spostrzeżenia Bartosza Kubisty nie są tak optymistyczne.

— Daje się zauważyć, że administracja podatkowa będzie bardzo restrykcyjnie oceniać, czy praktyka przyjęta w danej firmie może świadczyć o użytkowaniu aut tylko dla potrzeb działalności — podkreśla konsultant z Grupy Leader.

Według doradców podatkowych, mogłoby być inaczej, gdyby przepisy były jasne. Ale nie są i nie wszystkie istotne kwestie wyjaśniono w ministerialnej broszurze.

Drogie paliwo

Artur Hofman, doradca podatkowy, również z Grupy Leader, uważa, że zabrakło wskazówek co do rozliczania kosztów paliwa. Jego zdaniem, czasami jest to nawet ważniejsze niż odpis pełnego VAT od zakupu części.

— Zakup paliwa to najwyższy koszt użytkowania samochodów firmowych. Wprowadzenie możliwości odliczenia podatku od tych wydatków w wysokości 50 proc. może oznaczać rocznie większe kwoty do odliczenia niż z racji nabycia części — podkreśla doradca.

Taka możliwość dotyczy pojazdów o określonych parametrach technicznych, dzięki którym można je traktować jak ciężarowe — np. samochód z jednym siedzeniem i dopuszczalną ładownością równą lub większą niż 425 kg, czy z trzema (lub więcej) siedzeniami i dopuszczalną ładownością nie mniejszą niż 500 kg.

— Często takie pojazdy są określane jako samochody ciężarowe w karoserii osobowej albo pojazdy z homologacją N1. W interpretacji resortu brakuje przykładów ich dotyczących — mówi Artur Hofman.

Nie wiadomo ponadto, jak podatnicy posiadający pojazdy z dwoma rzędami siedzeń i konstrukcyjnie oddzieloną paką mają rozliczać VAT od paliwa, a także od pozostałych wydatków. Doradca twierdzi też, że źle wytłumaczono zasadę odliczania rat leasingu samochodów o masie poniżej 3,5 tony i ładowności powyżej 500 kg, tzw. aut z kratką. Ministerstwo sugeruje, że trzeba zarejestrować taką umowę, bo inaczej podatnik będzie mógł odliczyć jedynie 50 proc. VAT od rat leasingowych.

— Według mnie, nie dotyczy to pojazdów, które mają jeden rząd siedzeń, gdyż są one konstrukcyjnie przeznaczone wyłącznie do działalności. I podatnik ma prawo do pełnego odliczenia VAT od rat — zauważa Artur Hofman.

Dodatkowe objaśnienia

Resort finansów przypomina, że na skutek całkowitych zmian zasad odliczania VAT od wydatków związanych z pojazdami samochodowymi, dotychczasowe reguły i wypracowane w związku z nim orzecznictwo sądowe w zasadzie tracą na aktualności. Stąd m.in. na stronach MF pojawiła się broszura z ich wyjaśnieniami. Resort podpowiada ponadto, że pomocne w interpretowaniu nowych przepisów może być także uzasadnienie do projektu nowelizacji ustawy o VAT, którą wprowadzono ostatnie zmiany. Jest to druk sejmowy nr 2095, który można znaleźć na stronie internetowej Sejmu.

Bartosz Kubista dodaje do listy niejasności związanych z konstrukcją pojazdów wykluczającą ich prywatny użytek brak uwzględnienia niektórych takich samochodów w ustawie o VAT. Ustawowa definicja nie obejmuje np. pojazdów z dwoma rzędami siedzeń.

— Można sobie wyobrazić, że np. van albo samochód przeznaczony do przewozu załogi budowlanej, z odpowiednią homologacją zgodną z przepisami o ruchu drogowym, posiada dwa rzędy siedzeń oddzielone trwałą przegrodą. Użycie takiego samochodu do celów prywatnych byłoby skrajnie możliwe, jednak bez wątpienia ich konstrukcja wskazuje na to, że takie ich wykorzystanie jest nieistotne. Z ustawy wynika tymczasem, że taki samochód nie uprawniałby do odliczenia 100 proc. VAT, chyba że sposób jego użytkowania obiektywnie by na to wskazywał, a podatnik prowadziłby ewidencję przebiegu pojazdu — wyjaśnia Bartosz Kubista.

Jak mówi, takie podejście wydaje się absurdalne i naraża podatników na negatywne konsekwencje podatkowe. Resort tego nie omówił. Nie odniósł się też do tego, czy można zaliczać do pojazdów z grupy uprzywilejowanej także takich, które z definicji spełniają warunki uprawniające do pełnych odliczeń podatku, a których nie ma w katalogu ustawowym.

Puls Biznesu, Iwona Jackowska