Na diesle za późno, na elektryki za wcześnie

Najnowsze badania pokazują, że ponad dwie trzecie kierowców popiera działania mające na celu poprawę jakości powietrza poprzez wprowadzanie ograniczeń emisji spalin emitowanych przez pojazdy.

Jak wynika z badań RAC przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii, opublikowanych w raporcie „RAC Report on Motoring 2017”, ponad połowa (57 proc.) respondentów jest za wprowadzaniem dodatkowych opłat na obszarach o najgorszej jakości powietrza dla właścicieli samochodów z silnikami Diesla, jeżeli te nie spełniają najnowszych standardów emisji spalin. Natomiast 42 proc. zapytanych jest za wprowadzeniem opłat obejmujących wszystkie samochody napędzane silnikami wysokoprężnymi – niezależnie od poziomów emisji spalin.

Badania pokazały również, że 36 proc. kierowców zgadza się z tezą, że to głównie samochody z silnikami Diesla odpowiadają za zanieczyszczone powietrze na obszarach miejskich. Z tezą tą nie zgadza się 24 proc. zapytanych, a 29 proc. odpowiedziało „nie wiem”.

Jakość powietrza budzi niepokój

W rzeczywistości – według szacunków specjalistów z Wielkiej Brytanii – pojazdy odpowiadają za około 65 proc. (60 proc. w samym Londynie) całej emisji dwutlenku azotu na obszarach o najgorszej jakości powietrza. Samochody z silnikami Diesla odpowiadają przy tym za dwie trzecie całej emisji dwutlenku azotu na wspomnianych terenach.

Zaledwie 16 proc. respondentów stwierdziło, że najchętniej kupuje samochody z silnikami wysokoprężnymi. Warto dodać, że jeszcze rok temu udział tej grupy wynosił 28 proc.

Nastąpiła również minimalna zmiana w nastawieniu samych kierowców do skutków związanych z emisją szkodliwych substancji emitowanych przez samochody z silnikami Diesla. Obecnie 7 proc. ankietowanych (w zeszłym roku 6 proc.) twierdzi, że martwi ich poziom emisji spalin. Co więcej, 32 proc. kierowców wyraża zaniepokojenie lokalną jakością powietrza, a 40 proc. jest bardziej zaniepokojonych niż rok temu. Badania przeprowadzone przez organizację ADAC zdają się potwierdzać obawy kierowców. W gronie 38 testowanych aut z jednostkami wysokoprężnymi tylko dwa modele zyskały dobre oceny (cztery na pięć gwiazdek), a w niektórych przypadkach normy były przekraczane nawet o 900 procent.

Równocześnie 65 proc. respondentów zgadza się, że działania mające na celu poprawę sytuacji muszą być agresywniejsze i bardziej skuteczne, a 57 proc. (wzrost o 2 proc.) zgadza się z zakazami wjazdu do miast dla pojazdów niespełniających norm emisji spalin.

Na początku roku władze Paryża, Madrytu, Aten i Meksyku zapowiedziały, że do 2025 roku wprowadzone zostaną zakazy wjazdu do centrów miast dla pojazdów z silnikami Diesla. Niemieckie miasta również walczą ze smogiem, a za największych trucicieli uznawane są przez ich władze samochody z silnikami wysokoprężnymi – szczególnie te starsze rocznikowo. W Berlinie, Monachium i Hamburgu obowiązują przepisy zakazujące wjazdu samochodom z dużą emisją trujących spalin. Poziom zanieczyszczeń NOx w tych regionach występuje tak często, że Komisja Europejska wystosowała już kilka upomnień.

W Polsce z powodu zanieczyszczeń w atmosferze umiera co roku około 45 tys. osób – wynika z danych Światowej Organizacji Zdrowia. Plany związane z wprowadzeniem stref ograniczonego ruchu lub zakazu ruchu pojazdów przekraczających normy spalin są brane pod uwagę w 16 miastach Polski – między innymi w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i Gdyni. W praktyce oznaczałoby to najprawdopodobniej wprowadzenie nalepek podobnych do tych, jakie obowiązują w niemieckich miastach.

Kierowcy odchodzą od diesla – elektryki wciąż przyszłością

Według badań przeprowadzonych przez magazyn Fleet News, kierowcy używający samochodów służbowo również zmieniają swoje nastawienie i systematycznie odchodzą od technologii Diesla. Zaledwie jedna trzecia (35 proc.) deklaruje, że kolejny samochód będzie zasilany olejem napędowym. Podobna ilość zapytanych (34 proc.) planuje zakup samochodu z napędem hybrydowym, a 17 proc. deklaruje zakup auta z silnikiem benzynowym. Samochody z napędem elektrycznym nadal są niszą – taki zakup planuje 8 proc. menadżerów floty.

Trendy te można zauważyć również na polskim rynku. Dane za pierwsze półrocze 2017 roku pokazują wzrost rejestracji samochodów z napędem hybrydowym rok do roku o 90 proc. (8,5 tys. samochodów). Na liście najpopularniejszych marek znalazły się Toyota (7979 hybryd) oraz Lexus (882 egz.), Kia (217 egz.), BMW (109 egz.), Hyundai (107 egz.) i Infiniti (71 egz.).

Brytyjscy specjaliści zaznaczają, że mała popularność samochodów z czystym napędem elektrycznym wynika przede wszystkim z braku zachęt – zarówno tych podatkowych, jak i związanych z ceną takiego auta. Wyniki badania RAC pokazują, że największy wpływ na zakup auta z napędem elektrycznym miałyby koszty eksploatacji (30 proc.) oraz niższa cena zakupu (29 proc.), większy zasięg samochodu (27 proc.), a także lepsza dostępność punktów ładowania (25 proc.).

Obecnie w Wielkiej Brytanii planowane są działania mające na celu wypracowanie jednego standardu dla technologii wykorzystywanej w punktach ładowania oraz zasad współpracy dla przyszłych operatorów takich miejsc. Specjaliści podkreślają przy tym, że obecnie nie zauważa się rosnącego zainteresowania na takie usługi. Jak temu zaradzić? Nick Lyes z RAC uważa, że motorem napędowym dla rozwoju sieci stacji ładowania powinny stać się samochody hybrydowe z technologią plug-in.

 

Źródło: www.mototarget.pl