Lexus o krok przed autem wodorowym w ofercie. W USA testuje prototyp LS

Po debiucie modelu Mirai koncern Toyoty przygotowuje się do wprowadzenia na rynek kolejnego modelu napędzanego ogniwami wodorowymi. Tym razem będzie to nowa pochodna limuzyny Lexusa – luksusowego LS. Flagowy model będzie miał swoją premierę najprawdopodobniej przed przyszłorocznymi Igrzyskami Olimpijskimi w Tokio.

Lexus po raz pierwszy zasugerował prace nad swoim modelem wodorowym już cztery lata temu, gdy pod koniec 2015 roku na targach w Tokio zaprezentował koncepcyjny model LF-FC. Choć swoimi liniami miał on sugerować przede wszystkim design mającego wkrótce potem zadebiutować produkcyjnego modelu LS, poza samym wyglądem projekt ten wyznaczył kierunek rozwoju dla marki także w zakresie układu napędowego.

Przez ostatnie cztery lata nie byliśmy świadkami żadnego postępu w tym zakresie – aż do teraz. W USA fotografowie napotkali na bliski fazy produkcyjnej model LS z napędem wodorowym. O parametrach napędu póki co wiadomo bardzo mało. Można domniemywać, że będzie to kolejne rozwinięcie ogniw paliwowych znanych z Toyoty Mirai, którą japoński producent oferuje na rodzimym rynku już od pięciu lat. Można się też spodziewać, że struktura napędu będzie rozwiązana na tej samej zasadzie, co w prototypowym LF-FC.

To by oznaczało, że ogniwa paliwowe zostaną zainstalowane z tyłu pojazdu, a wodór będzie przechowywany w mniejszych zbiornikach ułożonych w kształt litery T. Wygenerowana przez ogniwa energia elektryczna trafi do trzech silników: jednego na osi tylnej i po jednym na każde z przednich kół. Podobnie jak w wielu limuzynach topowej klasy (oraz wodorowej Toyocie Mirai), kabina mieści tylko cztery miejsca siedzące.

Testy prototypu wodorowego LS odbywające się akurat teraz sugerują, że japoński producent chce zdążyć z ukończeniem tego modelu przed organizowanymi dokładnie za rok letnimi Igrzyskami Olimpijskimi w Tokio. Wodór będzie na tym wydarzeniu silnie promowany: będzie nim zasilana cała wioska olimpijska, a w jej okolicy zbudowane zostaną zbudowane specjalne stacje tankowania. Wodorem ma być zasilana nawet pochodnia olimpijska.

Mimo dużego wsparcia dla tej alternatywnej technologii, producent nie spodziewa się jej szybkiej popularyzacji. Podczas premiery modelu LF-FC w 2015 roku ówczesny szef Lexusa w Europie Alain Uyttenhoven przyznał, że produkcyjna wersja modelu będzie sprzedawana „bardziej w setkach, niż dziesiątkach tysięcy egzemplarzy”.

Źródło: www.autokult.pl