Czy w dobie CEPiK mandat za brak potwierdzenia zawarcia komunikacyjnej polisy OC jest potrzebny?

Obowiązkową  polisę OC musi mieć każdy zarejestrowany pojazd,  nie tylko samochód, motor czy ciągnik, ale nawet przyczepa. I to niezależnie od tego, czy pojazd jest uszkodzony, czy nie – pisze „Dziennik Gazeta Prawna” (Nr z 07.07.2014 r.). Przy tym kierujący pojazdem jest obowiązany mieć przy sobie i okazywać na żądanie uprawnionego organu dokument stwierdzający zawarcie umowy obowiązkowego ubezpieczenia OC lub stwierdzający opłacenie składki tego ubezpieczenia.
Za brak odpowiedniego „papierka”  zapominalski kierowca zapłaci  mandat w wysokości 50 zł – ostrzega „DGP”.  Dziennik podkreśla, iż coraz więcej kierowców korzysta z ubezpieczeń zawieranych za pośrednictwem telefonu czy internetu. „W takim przypadku potwierdzenie zawarcia umowy często jest przysyłane e-mailem czy faksem. Jako że taki dokument łatwo podrobić, służby w trakcie kontroli drogowej i tak go weryfikują w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK)” – twierdzi gazeta. I zastanawia się,  „dlaczego więc kierowca jest karany za brak potwierdzenia informacji, którą policjant i tak ma?”
Według  art. 105 ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym (UFG) i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych, ubezpieczyciele przekazują do UFG  dane o zawartych polisach drogą elektroniczną „niezwłocznie, jednak nie później niż 14 dni od daty zawarcia umowy. Fundusz przekazuje te dane do CEPiK” – podaje dziennik. I pisze, powołując się na Aleksandrę  Biały, rzecznika UFG, iż proces przekazywania informacji z UFG do CEPiK praktycznie odbywa się każdego dnia z wyjątkiem ewentualnych  awarii systemu CEPiK . Z kolei  policja i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przyznają,  że dane w CEPiK o polisach nie zawsze są aktualne. „Dlatego MSW pracuje nad uruchomieniem CEPiK 2.0, którego zasoby mają być o wiele bardziej rzetelne” – zauważa „DGP”.

Rynek podzielony w sprawie BLS

Niektórym zakładom ubezpieczeń nie podoba się, że PZU SA w ramach bezpośredniej likwidacji szkód (BLS) wypłaca kierowcom zbyt wysokie odszkodowania z tytułu OC – donosi „Gazeta Wyborcza” (Nr z 05.07.2014 r.).  Według gazety, konkurencja rynkowa straszy z tytułu BLS  klientów PZU SA   konsekwencjami karno-skarbowymi, czy wręcz  nakłania poszkodowanych  kierowców do likwidowania szkody „po staremu”, czyli u ubezpieczyciela sprawcy wypadku. w opinii Tomasza Borowskiego, rzecznika prasowego  Compensy (Vienna Insurance Group ) mówi „GW”, iż w ocenie firmy w obecnym stanie prawnym ubezpieczyciele nie mogą uznawać roszczeń wobec innej firmy i zaspokajać ich bez porozumienia między zakładami i notyfikacji w Komisji Nadzoru Finansowego. Niespełnienie tych wymogów powoduje, iż zdaniem Compensy wypłaty nie są wolne od podatku. Ponadto,  zakłady dążą do  wyceny szkód sporządzonej przez „swoich” rzeczoznawców – pisze dziennik. „GW” twierdzi, iż   VIG „nieprawidłowościami” w likwidacji szkód zainteresowała  nawet Ministerstwo Finansów.  Wątpliwości dotyczące BLS  mają także  Liberty Direct, Proama i Gothaer.
„Wyborcza ” przypomina, iż lider polskich ubezpieczeń wprowadził bezpośrednią likwidację szkód (BLS) na początku kwietnia br.  I tak, każdy kierowca poszkodowany w wypadku, a który  posiada  OC wykupione w  PZU SA, może zgłosi towarzystwu  szkodę wynikłą nie z jego winy. PZU SA wówczas wypłaci odszkodowanie, zaś  zwrotu będzie domagał się od ubezpieczyciela  sprawcy kolizji.
Bezpośrednią likwidację szkód komunikacyjnych, oprócz PZU SA,  posiada także w ofercie Allianz, InterRisk, Warta oraz Uniqa – informuje dziennik.