Auta elektryczne w Polsce – pieśń dalekiej przyszłości?

Do 2020 roku udział samochodów hybrydowych i elektrycznych w rynku motoryzacyjnym ma szansę osiągnąć poziom 6,3 proc. Jednak w Polsce rozwinięty rynek samochodów elektrycznych to nadal „pieśń dalekiej przyszłości”.
Kluczowym czynnikiem dla większego popytu na auta napędzane energią elektryczną jest zapewnienie wystarczającej liczby dogodnie zlokalizowanych stacji ładowania akumulatorów i wymiany baterii.

Odpowiedź tę wskazało ponad 40 proc. respondentów z ankiecie firmy doradczej PwC, której wyniki zostały ujęte w analizie „Charging forward: Electric Vehicle Survey 2012.” Pytano 200 przedstawicieli z 34 krajów, reprezentujących branżę samochodową, narzędziową, energetyczną, technologiczną, finansową, a także administrację rządową oraz szkolnictwo.

W przyszłości istotne będzie ustalenie właściwej relacji stacji ładowania do liczby elektrycznych aut na danym terenie.

Według 26,6 proc. respondentów, do rozwoju rynku samochodów elektrycznych i ich produkcji do 2020 r. doprowadzi globalna współpraca firm z różnych regionów, bez wskazania liderów z poszczególnych krajów. Natomiast według 25,9 proc. badanych, tym liderem będą jednak Chiny.

Zdaniem Piotra Michalczyka, eksperta ds. sektora motoryzacyjnego w PwC, rozwinięty rynek samochodów elektrycznych w Polsce to nadal „pieśń dalekiej przyszłości”. Składa się na to kilka czynników.

Przede wszystkim brakuje zachęt finansowych (lub podatkowych) ze strony samorządów, inaczej niż w kilkunastu krajach UE, gdzie właściciele takich aut korzystają z refinansowania części kosztów zakupu auta, darmowych parkingów czy możliwości poruszania się w ścisłym centrum miast.

Tak jak na świecie, brak odpowiedniej infrastruktury, w tym stacji do ładowania akumulatorów. Dla wielu Polaków, samochody elektryczne są niekonkurencyjne w zakupie i eksploatacji, bowiem tańsza w tym cyklu jest eksploatacja aut z napędem konwencjonalnym, szczególnie LPG.

„Jednocześnie widoczny jest w naszym kraju wzrost zainteresowania samochodami hybrydowymi. Stają się one coraz bardziej atrakcyjne cenowo, jednakże bez odpowiedniego systemu ulg i zachęt dla kierowców też pozostaną tylko rozwiązaniem niszowym” – podkreśla Piotr Michalczyk.

AUTOR: WNP.PL (PIOTR STEFANIAK)