Aston Martin Valkyria coraz bliżej produkcji

Gwiazdą stoiska Astona Martina na tegorocznym salonie motoryzacyjnym w Genewie był – opracowany wspólnie z Red Bullem – koncepcyjny supersamochód o nazwie Valkyria.

Co ważne, nie chodzi jedynie o pojedynczy egzemplarz mający być popisem zdolności brytyjskich inżynierów. Firma zaprezentowała właśnie kolejną, rozwojową wersję pojazdu, zbliżoną do odmiany produkcyjnej.

Samochód otrzymał zmodyfikowany pakiet aerodynamiczny i przeprojektowane reflektory główne. W okolicach przednich nadkoli pojawiły się dodatkowe wloty powietrza. Korpus reflektorów wykonano z anodyzowanego aluminium. Brytyjczycy z dumą podkreślają, że to najlżejsze światła, jakie kiedykolwiek trafiły do auta ze znaczkiem Aston Martina.

Firma przywiązuje ogromną wagę do szczegółów. Przykładowo, by oszczędzić masę, zrezygnowano z klasycznego logo producenta montowanego na masce. Zamiast niego plakietka została wytrawiona chemicznie bezpośrednio w poszyciu pasa przedniego. Jej grubość to zaledwie 70 mikronów.

Przedstawiciele Aston Martina twierdzą, że prezentowany pojazd w 95 proc. odpowiada ostatecznej wersji produkcyjnej. Mimo tego Aston Martin nie chwali się osiągami zastosowanego w Valkyrii układu napędowego. Najnowsze pogłoski mówią o atmosferycznym V12 o pojemności 6,5 l wspomaganym jednostką elektryczną. Sumaryczna moc systemowa wynosić ma około 1130 KM. Z niepotwierdzonych informacji wynika również, że ostateczna wersja będzie lżejsza, niż zakładane pierwotnie 1030 kg.

INTERIA.PL